“Niewzruszony”

0
83

Nic więcej teraz nie przychodzi mi do głowy… Wujek w szpitalu, Kuby już nie ma (?)… Nie tak miał wyglądać listopad.

***

Jest 16.45. Minuty mijają, a ja wciąż nie mogę uwierzyć w to, co się stało. Bez wahania, bez chwili zastanowienia odparł, że to koniec. Bywało różnie. Nie raz kłóciliśmy się i w złości zrywaliśmy znajomość, ale wczoraj… Za dużo gorzkich słów, za dużo przykrości doznałam od Niego. Że nie będzie mi się tłumaczył, nie będzie się opowiadał, nie będzie meldował każdego kroku. Tak strasznie podkreśla ważność tej swojej wolności. W piątek nie zadzwonił, bo stwierdził, że skoro ja się nie odzywam, tzn że nie chcę z Nim rozmawiać, poza tym miał już inne plany na ten dzień. Jak w ogóle mógł tak pomyśleć? Nigdy, przez 1,5 roku nigdy nie było tak, że nie chciałam z Nim rozmawiać. Zawsze czekałam kiedy przyjedzie, kiedy się zobaczymy. Więc skąd nagle taki wniosek, że nie chcę z Nim gadać? Widocznie było mu to na rękę. Nie jestem w stanie się teraz do Niego odezwać. Wciąż huczą mi w głowie te Jego słowa, jak ja Go to strasznie ograniczam i że ma inne plany. Nie chcę mu mieszać tych planów. Poza tym…skoro się nie odzywa “tzn nie chce ze mną rozmawiać”. Jego logika. Skoro On tak myśli, dlaczego ja mam myśleć inaczej. Mamy takie same prawa. A przynajmniej tak mi się wydawało. Nie sądziłam, że jest mu ze mną tak źle, że tak strasznie Go ograniczam i że w imię tej wolności, której mu nie odbieram, skończy to co między nami było.
Nie jestem w stanie napisać. I nawet jeśli się kiedyś pogodzimy…nie wyobrażam sobie tego wszystkiego. Nie wyobrażam sobie umawiania się na spotkania, nie wyobrażam sobie, że mogłabym do Niego napisać. Boję się, po prostu się boję. Dopiął swego. Ma niczym nieograniczoną wolność i może robić z Nią co zechce.
Myślałam tylko, że mu zależy, że jest mu ze mną dobrze…;(

Nie życzę mu źle. Mam nadzieję, że nie boli Go to tak bardzo, jak mnie. Mam nadzieję, że jeśli nie już teraz, to w najbliższym czasie będzie mu dobrze, zapomni, przyzwyczai się do tego, że mnie nie ma, że nie ma Go kto przytulić, podrapać, że nie ma kogo pogłaskać po włosach. Nie będzie już wspólnych wyjazdów, wspólnych planów. Znów samotne wieczory, od czasu do czasu urozmaicone nic nie znaczącym wyjściem. Ale mam nadzieję, że wreszcie będzie szczęśliwy, że wreszcie będzie miał to, czego chciał…

;(