Chłopiec w pasiastej piżamie

0
57

Nie dzwoni, nie dzwoni. Dlaczego nie dzwoni? Zaczynam panikować, bo chciałam z Nim koniecznie jeszcze dzisiaj porozmawiać. Mowa oczywiście o moim tacie. Ale to nic. Pewnie mają jakieś spotkanie rodzinne, tudzież zakupy tygodniowe. Czasem, jak nie dzwonił, zupełnie się tym nie przejmowałam, ale teraz… Odliczałam dni do niedzieli. W sumie dopiero zbliża się 20, więc może jeszcze akurat, ale zawsze o tej porze było już po rozmowie.
Chyba muszę to odłożyć na za tydzień. Ja jestem pewna, żeby tylko mama się nie rozmyśliła, ale raczej nie. Już sama jest zdeterminowana i czeka na telefon. Okropne jest czekanie, nie ma nic gorszego. Czas mi się dłuży tym bardziej, że cały dzień jestem w domu. Niedziela upłynęła mi nad książkami i przed kompem. Przynajmniej się coś nauczyłam, ale gdzieś bym się wyrwała.
Jutro na siódmą..tak, jak ja to lubię. Mamy zamiar napisać podanie z koleżanką, żeby się wypisać. Już chyba o tym wspominałam. Leń nas dopadł. Trzy razy w tygodniu na siódmą to dużo, naprawdę dużo.
Mhm piszę nieskładnie. Czegoś mi dzisiaj brakuje. Niby jest dobrze, ale, było dobrze, na noc jak zwykle się popsuło. Nawet jak się położę teraz spać to nic mi nie da, bo raz że nie zasnę, a dwa – brat i tak będzie mnie budził. I co zrobić?

Cały dzień też myślę o “Chłopcu w pasiastej piżamie”. Każdy polecał mi ten film, aż w końcu oglądnęłam go wczoraj z Kubą. W miarę się trzymałam oglądając go, ale jak na końcu ta matka zaczęła spazmatycznie płakać, łzy strumieniami popłynęły mi po policzkach. Kuba nie mógł mnie przez chwilę utulić. Czując od czasu do czasu włączający się instynkt macierzyński nagle poczułam ból tej matki, ból każdej matki, która straciła swoje dziecko. Coś przerażającego. I ta niesprawiedliwość, która tak bardzo była zaznaczona w “Chłopcu…” Słów brakuje na to wszystko. Człowiek tak potrafił sponiewierać człowieka. Taka myśl mi teraz przyszła do głowy. Każdy chce spokoju, idealnego świata, równowagi, a sami sobie przecież szkodzimy, zabijamy, zatruwamy. Tyle nienawiści, niesprawiedliwości, niepotrzebnych łez.

Chcę ucieć. Nieważne gdzie. Gdzieś daleko, byle stąd. Ale wiem, że sumienie by mnie zagryzło. Że zostawiłam Mamę. Osobę, którą kocham najbardziej. Bez której nie wyobrażam sobie życia. Ale czasami mam tak serdecznie dość…

Nie, nic aż tak strasznego się nie stało. Aż tak strasznego… Mam Kubę, mam Mamę, z Nimi mogę wszystko 😉