Co z tą duszą?

0
87

Od paru dni nurtuje mnie problem domniemanego procesu ewolucji, szczególnie ewolucji człowieka. Piszę domniemanego, gdyż żadna ze stron nie przedstawiła jeszcze na tyle wiarygodnych dowodów, abym mogła skłonić się ku jednej wersji. Naukowcy mają jedno, Kościół ma drugie. Obie strony mają swoje racje na ten temat, ale jak przyjdzie co do czego, to zgrabnie wiążą owe teorie, żeby tylko zamknąć usta ciekawskim. Do tych przemyśleń poniekąd skłonił mnie Kuba, poniekąd nasz katecheta, poniekąd moja ciekawość.
Już chyba kiedyś wspominałam na blogu o tym, że rzekomo Darwin uznał boską interwencję na samym początku procesu ewolucji. Jacyś zakonnicy uczepili się tego faktu, wyryli na marmurowej tablicy i zawiesili w klasztorze. Super, może i tak było, ale jak to się ma do nauczania Kościoła? Jak dziś pamiętam słowa księdza, który grzmiał na kazaniu, że cała ta teoria ewolucji to zło i wymysł szatana. Ponad to, nigdy nie zapomnę oburzonej siostry na religii, kiedy to ktoś próbował jej coś powiedzieć właśnie o ewolucji. Oczywiście się nie dało, bo to zło. Tylko dlaczego inni księża dopuszczają taką możliwość. A może dokładniej – dlaczego twierdzą, że Kościół nie odrzuca tej teorii? W końcu jak jest – odrzuca, czy nie? Nie żebym się czepiała, ale po raz kolejny widoczna jest sprzeczność w Kościele. Każdy mówi, jak mu wygodniej, jak go zapytają, czego od niego oczekują. A ja chcę jednomyślności. Czy to tak wiele?
Ponad to, pytanie, którym Kuba wpędza mnie w konsternację “Skoro Kościół nie odrzuca teorii ewolucji, to na którym etapie rozwoju człowieka pojawiła się dusza?” I teraz, gdyby zapytać ot tak jakiegoś księdza o ludzką duszę, powiedziałby, że to Bóg nam ją dał, jako istotom wyższym, lepszym, stworzonym na obraz i podobieństwo Boga. Ale jak już dorzucimy do tego ewolucję – pojawi się problem.
No i właśnie tych problemów jest co raz więcej. I niestety ksiądz na religii nie jest w stanie rozwiązać tych problemów, co więcej, swoimi odpowiedziami potęguje nasz sprzeciw. I mówię to z pełną odpowiedzialnością, bo widzę reakcje ludzi z mojej klasy i słyszę, co mówią, kiedy z nimi rozmawiam.

Ale chyba ten temat musi chwilowo zejść na dalszy plan. Obecnie na religii zaczynają się rozmowy na temat małżeństwa. Nie zdążyliśmy zbyt długo dzisiaj o tym pogadać i z niecierpliwością czekam na kolejną lekcję. Aż jestem ciekawa co interesującego powie nam ksiądz.
Naprawdę chcę zrozumieć i przyznać mu rację, przyznać im rację, ogólnie wszystkim, ale…nie da się.